wtorek, 25 września 2012

Cień - Rozdział I

   – Panie, musisz uciekać! – Do pokoi księcia wbiegła służąca trzymając w rękach płaszcz podróżny. – Nie ma czasu, koń już czaka przy południowym wyjściu z pałacu. 
Młody książę zerwał się z misternie rzeźbionego krzesła, właśnie czytał jakiś podręcznik o strategiach wojennych. 
– Co to ma znaczyć? – wydarł się widząc niesubordynację służącej. 
– Panie – podeszła do niego szybko z przerażeniem w oczach – Trzy Cienie zaatakowały pałac, zabijają każdego, kogo napotkają.
– Jak to?! – wrzasnął ponownie – A straż? 
– Straż nie daje im rady. Musisz opuścić pałac panie, grozi Ci niebezpieczeństwo. 
– Nie zostawię ojca, muszę mu pomóc – Ruszył w kierunku drzwi zamierzając dołączyć do obrony Króla. 
– Król nie żyje – odparła służąca. Książę zatrzymał się w progu – Tuż przed atakiem Cieni na salę audiencyjną rozkazał mi wsadzić Cię na konia i kazać uciekać. – Książę odwrócił się i spojrzał na nią ze łzami w oczach – Taka była jego ostatnia wola. Przykro mi. 
– W takim razie – Ledwie utrzymywał normalny ton głosu. Mało brakowało a rozpłakałby się jak dziecko. – Muszę uciekać, by zapewnić ciągłość rodu. 
– Koń już czeka. Chodźmy – Ponagliła go służąca. 
Na lekkie skinienie księcia, wyszła z pokoju na korytarz. Ruszył za nią, chciał zawrócić i pomścić śmierć ojca. Doszedł jednak do wniosku, że nie da rady trójce Cieni. Postanowił wrócić tu w odpowiednim czasie. 
Biegli przez korytarze pałacu, mijając od czasu do czasu grupę strażników zmierzających w serce walki, kilku z nich dołączyło do nich jako obstawa. Skręcili w lewo na skrzyżowaniu, ku schodom. Kiedy zbiegli na dół, przed nimi pojawiły się otwarte, drewniane wrota za, którymi czekał stajenny z koniem. W jedną chwilę dobiegli do stajennego, książę wskoczył na siodło i miał już ruszać, kiedy zatrzymała go ręka jednego ze strażników. 
– Panie, myślę, że może się przydać – Podał mu miecz w pochwie. Przyjął podarunek skinięciem głowy i ruszył ku bramie wewnętrznego muru. 
Starał się kierować najkrótszą drogą przez miasto, jednak drogi zakręcały i musiał kluczyć między niczego nieświadomymi przechodniami. 
Zdawał sobie sprawę z tego, że gdzieś za jego plecami, w pałacu, w którym się wychował, mordowano właśnie służącą, która pomogła mu w ucieczce oraz strażnika, który oddał mu swoją broń wiedząc, że sam stanie się bezbronny. 
Dotarł w końcu do bramy zewnętrznego muru, była otwarta. 
– Zorganizujcie obronę! – Krzyknął do mijanych właśnie wartowników – Pałac padł! Trójka Cieni morduje szlachtę! Skupcie się w jednym punkcie i zorganizujcie obronę! – Wrzeszczał coraz bardziej oddalając się od bramy. Strażnicy słysząc informacje i rozkazy z ust księcia rzucili się w kierunku wartowni, by poinformować dowódcę. 


Cień pochylił się nad leżącą u jego stóp służącą. Przyłożył koniec miecza do ramienia kobiety i zapytał robiąc przerwę po każdym słowie: 
– Gdzie, jest, Książe – milczała. 
Ostrze wbiło się boleśnie w bark, kobieta krzyknęła i chciała się odsunąć od Cienia jednak obolałe ciało nie pozwalało jej na jakikolwiek ruch. 
– Może powinieneś użyć mikstury prawdy? – podsunął inny napastnik. 
– Może masz rację – Uśmiechnął się złośliwie do kobiety i szybkim ruchem wyjął ostrze z rany – Wstań – Rozkazał służącej. 
– Ani mi się śni – odparła. 
– Uparta krowa – Wtrącił się znowu inny Cień. Podszedł do kobiety chichocząc i szarpnął ją do góry tak, że znalazła się w pozycji pionowej. 
Pierwszy z nich wyjąć z kieszeni małą buteleczkę i odkorkował ją. Siłą przytrzymał brodę służącej i wlał kilka kropel wprost do gardła. Odsuną się i schował miksturę z powrotem do kieszeni. 
– Mów, gdzie jest książę – Przyłożył ostrze miecza do gardła. 
W tym momencie kobieta szarpnęła się w bok i krew z rozciętej krtani obryzgała stojącego przed nią mężczyznę. 
– Kurwa! – Wrzasnął pierwszy Cień. 
– No to nie został nam nikt, kto może wiedzieć, gdzie jest ten szczeniak. – powiedział drugi. 
– Wyślij wiadomość do naszych. Niech zjawią się w mieście. – wytarł rękawem krew z twarzy i spojrzał na towarzysza – A Ty ruszasz w pogoń za gówniarzem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz